Opowieść nie ma początku ani końca, ma tylko prowadzące do niej drzwi. Opowieść to niekończący się labirynt słów, obrazów i duchów przywołanych po to, żeby wyjawić nam ukrytą prawdę o nas samych. Opowieść to w ostatecznym rozrachunku rozmowa tego, kto ją pisze, z tym, kto ją czyta, ale narrator może powiedzieć tylko tyle, na ile pozwoli mu warsztat, a czytelnik wyczytać tylko tyle, ile sam ma zapisane w duszy. Czwarta część Cmentarza Zapomnianych Książek została nam przedstawiona jako zakończenie znanej dotychczas jako trylogia serii, którą zapoczątkował Cień wiatru . Po przeczytaniu Labiryntu duchów mam nadzieję, że tak rzeczywiście będzie. Bardzo lubię Zafóna, cenię jego styl i umiejętność przedstawienia historii w taki sposób, że czytelnik sam musi podjąć decyzję co i o czym właściwie czyta. Ta powieść była jednak jak sinusoida, jeśli wyobrazimy sobie, że krzywa wznosząca oznacza lepsze momenty, a opadająca gorsze. Niestety, dominowały te drugie. Labirynt d