Bracia Coen. Mogę się założyć, że jeśli ktoś nie oglądał ich filmów, to przynajmniej kojarzy nazwisko i tytuły. Big Lebowski. To nie jest kraj dla starych ludzi. Fargo. Barton Fink. Ale to wszystko było później. Na początku było Śmiertelnie proste. W jednym z opisów Śmiertelnie proste , czy też Prostej sprawy , jak woli Filmweb, czytamy, że jest to nacechowana czarnym humorem makabreska. Chyba nie powinno mnie to śmieszyć, ale śmieszy, nawet jeśli zdanie to w jakimś sensie oddaje nastrój filmu. Dzieło zalicza się do gatunku neo-noir, spadkobiercy kina noir, zmarłego w latach 50 ubiegłego stulecia. Mamy miasto nocą, femme fatale, qui pro quo oraz „przypadkowo wplątanego w sprawę człowieka”. Mamy wszystko, co powinniśmy mieć. I mamy także pewną bardzo ważną postać, prywatnego detektywa, w którego wcielił się M. Emmet Walsh. Ironiczny, cyniczny, z piwnym brzuszkiem, trochę odpychający, ale w sumie sprawiający wrażenie sympatycznego, taki dobry i pomocny sąsiad. Dostaje on z