Ale żadnych mężczyzn, małżeństw. Nic. To klasztor. Zastąpisz tancerkę, która chce wyjść za mąż. Wyrzuciłem ją. Zgadzasz się? W Człowieku orkiestrze słynny francuski komik, Louis de Funés wciela się w rolę głównego bohatera – Evana Evansa – postać raczej nieprzyjemną w obyciu. Mimo to zespół tancerek, który prowadzi, słucha go bez szemrania. A jest czego słuchać – Evans ma w głowie całą listę zakazów i nakazów. Najważniejszy jej punkt brzmi: żadnych, mężczyzn, małżeństw. Nic . Zbliża się tournée. Trener, podobnie jak cała ekipa, jest zadowolony. Jednak podczas pierwszego postoju w trasie, w Rzymie, pojawia się nieoczekiwany problem – podrzucone dziecko, które najprawdopodobniej jest synem bratanka Evansa, perkusisty w zespole akompaniującym tancerkom. Więcej nie zdradzę. Bo też nie ten konkretny film jest przedmiotem poniższej refleksji, ale to, co sobie, oglądając go ponownie, uświadomiłam. Wiem, że Człowiek… jest dziełem budującym i pod