Książę: Możemy się
bawić, iść na spacer, rzucać patyki, będę je przynosił. Możesz mnie drapać.
Zła Królowa: Chciałam
tylko byś mnie poślubił.
Książę: Tak będzie.
Poślubię cię, bo cię kocham.
Królewna Śnieżka. Jako pierwsi jej historię opisali
Jacob i Wilhelm Grimm. Po nich było wielu innych, modyfikujących tę opowieść na
najróżniejsze sposoby. Na papierze i na taśmie filmowej.
Jednym z licznych filmowych przykładów jest Królewna Śnieżka z 2012 roku, w reżyserii Tarsema Singha Dhanowara.
Bardzo wiernie, co jest dość niezwykłe, oddaje klimat oryginalnej wersji
opowieści, z nielicznymi – acz istotnymi – zmianami w scenariuszu. Niektóre sceny
zostały mniej lub bardziej szczęśliwie „unowocześnione”. Ale cóż… bez tego
najwyraźniej współcześnie nie można się obejść – co niestety obserwujemy coraz
częściej. Warto jednak przyznać, że w tym wypadku nie razi to tak bardzo, jak w
wielu innych tego typu produkcjach.
Oglądam ten film
przynajmniej raz do roku już od sześciu lat. I jeszcze mi się nie znudził.
Podobnie zresztą jak moim znajomym, z którymi „katujemy się” nim nawzajem. Pomimo,
że znamy go na pamięć, mówimy dialogi razem z bohaterami i śmiejemy się z niektórych
scen na dziesięć minut przed tym, zanim nadejdzie na nie czas, nie nudzi nas
to. Wręcz przeciwnie, dzięki wielokrotnemu oglądaniu udaje nam się dostrzec
coraz to nowe szczegóły. Co, moim zdaniem, bardzo dobrze świadczy o filmie.
Któż
lepiej wcieli się w rolę Złej Królowej niż ulubienica Ameryki? Tak Kevin
Misher, producent Królewny Śnieżki, podsumował
rolę Julii Roberts. I trudno się z tym nie zgodzić. Pomimo, że obsada jest
gwiazdorska – i spełniająca wszystkie hollywoodzkie warunki – to właśnie ona
przyciąga nasz wzrok. Może dlatego, że choć nie gra tytułowej roli, jej postać
jest najbardziej charakterystyczna, charyzmatyczna i zdeterminowana ze
wszystkich. Innymi słowy – najlepiej
zagrana. Chociaż trudno, żeby Zła Królowa taka nie była – film, w którym główna
przeciwniczka tytułowej bohaterki nie przyciągnęłaby naszej uwagi, z marszu
powinien być wyrzucony na „margines kinowy”. Moim zdaniem jest to najważniejsza
postać w filmie, ważniejsza nawet niż Śnieżka – bez Królowej nie byłoby
historii, Królewna mieszkałaby sobie spokojnie w Zamku i musiałby się najwyżej
martwić, jak zaprowadzić ład w Królestwie.
Ostatnio usłyszałam jednak od kogoś, że
ten film na pewno „nie jest dobry”. Kiedy zapytałam, dlaczego tak twierdzi,
padła następująca odpowiedź: kostiumy tych osób na plakacie nie wyglądają
najlepiej. Po dłuższym zastanowieniu rzeczywiście stwierdziłam, że kostiumy są
trochę kiczowate. Ale właśnie ta kiczowatość jest fundamentem filmu. Bez niej
to dzieło byłoby śmiertelnie nudne i kompletnie pozbawione całego „baśniowego”
klimatu oraz swoistego przymrużenia oka.
A poza tym, trawestując klasyka, nie oceniaj filmu po plakacie.
Reżyseria: Tarsem Singh Dhanowar
Scenariusz: Melissa Wallack, Jason Keller & Marc Klein
Lilly Collins - Królewna Śnieżka
Julia Roberts - Zła Królowa
Armie Hammer - Książę
Nathan Lane - Brighton
CDG 2013: najlepsze kostiumy w filmie fantastycznym (Eiko Ishioka)
Komentarze
Prześlij komentarz