Przejdź do głównej zawartości

Misja: Encyklopedia


Mam informację (od moich miejscowych agentów), że pomiędzy jednym z podróżnych a francuskim dżentelmenem pojawiła się sprawa honorowa. I że ma zostać rozstrzygnięta w najbliższych godzinach w sposób praktykowany w takich sytuacjach. Gdyby nastąpiło zdarzenie tragiczne, znacznie by to pomogło…


   Powyższy cytat pochodzi z powieści Misja: Encyklopedia Arturo Péreza-Reverte. Hiszpan znany jest z budowania osi swoich książek wokół przedmiotów i/lub postaci historycznych. Nie inaczej jest w tym przypadku. Autor przenosi nas do XVIII wiecznego Madrytu i przedrewolucyjnego Paryża, żebyśmy mogli śledzić poczynania dwóch hiszpańskich akademików, których misją jest zdobycie sławnej i zakazanej Encyklopedii.
  Na wstępie muszę przyznać, że powieść mnie zaskoczyła. Nie było to moje pierwsze spotkanie z prozą Péreza-Reverte, jednak każda poprzednia książka usypiała mnie po mniej-więcej pięćdziesięciu stronach. Z naciskiem na słowo „mniej”. Mimo że pozornie struktura powieści nie różni się od innych książek tego autora (stary artefakt, tajemnica, niebezpieczeństwa czyhające na protagonistów na każdym kroku) Misja… była dla mnie zdecydowanie bardziej intrygująca.
   Może stało się tak dlatego, że w pewnym momencie nie da się już odróżnić, co w powieści jest fikcją literacką, a co prawdą historyczną. Autor stosuje częste (ale za to ciekawe) retardacje – opisuje z czym miał problemy podczas pisania, jakie książki musiał przeczytać, żeby uwiarygodnić swoją opowieść. I w czasie lektury, naprawdę mu uwierzyłam. Znając trochę historię Francji i Hiszpanii tamtych czasów, łatwo jest poczuć klimat powieści. Jednak po zapytaniu wujka Google’a, co wie na temat don Pedra Zárate, kleryka Bringasa czy przewiezienia Encyklopedii z jednej Paryża do Madrytu, jako odpowiedź wyskakuje tylko Misja: Encyklopedia Arturo Péreza-Reverte.
    Owa Encyklopedia została stworzona między innymi przez Voltaira, Rousseau i  Diderota, nazywanych później encyklopedystami. Było to pierwsze takie dzieło w Europie i  jedno z najważniejszych osiągnięć Oświecenia. Niektórzy sądzą, że Encyklopedia stała się swoistym zapleczem intelektualnym Rewolucji Francuskiej.
  Zostawiając jednak rozważania natury historycznej (tak było, czy tak nie było?), przejdźmy do fabuły. Admirał Pedro Zárate i bibliotekarz Hermógenes Molina (aka don Hérmes) zostają wysłani z misją kupienia egzemplarza Encyklopedii do Paryża. Jednak na bohaterów czekają liczne przeszkody, bo jakże by mogło być inaczej. Nie należy zapominać, że w tamtych czasach zarówno w Hiszpanii jak i we Francji Encyklopedia była księgą zakazaną, wiele jej treści było sprzecznych z nauką Kościoła – nic dziwnego, że w Madrycie pomysł jej zdobycia nie wzbudził entuzjazmu u niektórych osób. Za akademikami podąża jeden z najgorszych madryckich łotrów…
   Pérez-Reverte wkłada w usta swoich bohaterów dialogi natury filozoficznej, stara się wskazać przyczyny wybuchu Rewolucji Francuskiej, przybliżyć czytelnikowi sposób, w jaki myśleli ludzie (nie tylko ci wykształceni) w drugiej połowie XVIII wieku. Niestety, te zabiegi nie dają zamierzonego efektu, ponieważ to głównie wokół pościgów, napadów, pojedynków, strzelanin i intryg toczy się akcja książki – co powoduje, że odbiera się ją jednak jako najzwyczajniejszą w świecie powieść przygodową. Może dlatego tak mnie wciągnęła.
                                 

Autor: Arturo Pérez-Reverte
Tłumaczka Joanna Karasek
Wydawnictwo: Znak
Data wydania (w Polsce): 2017
 

Komentarze