Bond nie zawahał się. Wyskoczył
z bronią w ręku, ostrzeliwując się, i nie bez satysfakcji spostrzegł, że kula
dosięgła jednego z napastników w kominiarkach. Od samochodu dzieliło go jeszcze
pięć kroków. Wystrzelił jeszcze raz, a potem rzucił się szczupakiem na tylną
kanapę.
Bond. James Bond.
Któż nie kojarzy najsławniejszego i – według powszechnej opinii – najlepszego agenta
w służbie Jej Królewskiej Mości? Jego sławnego martini – wstrząśniętego, nie zmieszanego?
Nieśmiertelnego sloganu, którego używa, kiedy się przedstawia (my name is Bond. James Bond.)?
Zakładam, że
takich osób jest niewiele. Jednak tym, którzy nigdy nie mieli styczności z
postacią Bonda, chciałabym przybliżyć kilka szczegółów. Po pierwsze – jego
twórcą jest brytyjski pisarz Ian Fleming, który inspiracje do powieści czerpał
z życiorysu brata. Po drugie – są dwadzieścia cztery (dwudziesty piąty w
drodze) „oficjalne” filmy traktujące o przygodach agenta. A odtwórcami głównej roli
byli – Sean Connery, George Lazenby, Roger Moore, Timothy Dalton, Pierce
Brosnan; obecnie Bondem jest Daniel Craig.
Ale
przechodząc do meritum. Anthony Horowitz, na prośbę rodziny Fleminga, napisał
powieść pod tytułem Cyngiel Śmierci, opowiadającej
o przygodach Bonda, po tym jak agent rozprawił się z Goldfingerem. To nie
pierwsza taka książka Horowitza. Opowiadał już o dalszych losach Sherlocka Holmesa
(Dom Jedwabny), a teraz daje kolejne
literackie życie Bondowi. Co nie jest takie trudne, gdyż jak wiadomo Bond nie
umrze ani jutro, ani nigdy.
Tym razem 007 zostaje
wysłany do Niemiec, na wyścigi samochodowe, żeby nie dopuścić do zamachu
zaplanowanego, co za niespodzianka, przez Rosjan.
Horowitz przedstawia nam takiego Bonda,
jakiego znamy z filmów i najbardziej lubimy. Bohater nie boi się niczego,
zawsze ma plan awaryjny, jest playboyem i nie do końca wykonuje polecenia
szefów. Jedyna różnica jest taka, że w powieści poznajemy jego uczucia,
zaczynamy pojmować w jaki sposób funkcjonuje – w filmach wydaje mi się
pozbawiony empatii i czasami nie potrafię zrozumieć jego decyzji, szczególnie
wówczas, gdy rozwiązanie problemu nie wymaga wcale wysadzenia statku w
powietrze albo całkowitego zniszczenia centrum miasta.
Biorąc Cyngiel
śmierci do ręki nie należy oczekiwać ambitnej lektury. Historia została
opowiedziana przy użyciu dobrze nam znanych z kina akcji schematów. Jeśli ktoś
się takimi filmami interesuje (lub miał z nimi jakąkolwiek styczność) bez
problemu będzie potrafił przewidzieć kolejne wydarzenia. Jednak powieść jest
przyjemną, jednodniową rozrywką, odskocznią od klasyki/ambitnych dzieł. A ja
tego czasem potrzebuję. Niektórzy mówią, że za często.
Autor: Anthony Horowitz
Tłumacz: Maciej Szymański
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy Rebis
Data wydania (to wydanie): 2015
Komentarze
Prześlij komentarz